Define S to pierwsza obudowa na moim blogu. Pierwsza i od razu ze średnio-wysokiej półki jeśli chodzi o wykonanie i cenę. Wiedziałem, że Fractal Design to firma z tradycjami i często chwalona przez zwolenników cichych i chłodnych maszyn.
Nie skąp
Rozumiem, że mojego bloga odwiedzają też tzw. Power-userzy, dla których każdy mm, stopień Celsjusza, klatka wydajności i pixel rozdzielczości ma znaczenie i mam nadzieję, że tacy również dokończą ten wpis z przyjemnością. Jednak zgodnie z ideą – piszę dla Kowalskiego – po specyfikację techniczną zapraszam na stronę producenta. W tym wpisie skupimy się na najbardziej charakterystycznych cechach, które mogą zaważyć o ewentualnym zakupie i pokażą każdemu, niezależnie od wiedzy technicznej, dlaczego warto lub nie warto pchać się w dane rozwiązania.
Obudowy są traktowane nieco po macoszemu – każdy wie, że jej potrzebuje, ale kiedy przyjdzie płacić, rzadko decydujemy się na większy wydatek. BŁĄD!
Pomyśl sobie, jak często zmieniasz budowę. Pomyśl przez ile lat ten klocek stoi gdzieś pod biurkiem lub na biurku. Pomiń na razie kwestię designu i pomyśl przez ile godzin dziennie pracuje Twój komputer. Na końcu pomyśl o jego komforcie – obudowa to szkielet każdej maszyny, na której montujesz inne podzespoły i która w głównej mierze odpowiada za wydajne chłodzenie całości. Co z tego, że masz wentylatory za grubą kasę, kiedy źle przemyślana konstrukcja lub stos kabli skutecznie zepsuje cyrkulację powietrza. Nadal uważasz, że nie warto wydawać więcej?
Wygląd
Design to zawsze kwestia sporna – jedni lubią udziwnione obudowy z oknami, wypasionym podświetleniem i wyglądem jak zmiażdżony Transformers pod koniec finalnej bitwy, a inni pójdą w kierunku bardziej stonowanych, nudnych wręcz konstrukcji, które urzekają elegancją i mają po prostu spełniać swoją robotę. Fractal Design Define S wpisuje się w ten drugi typ, co wcale nie jest jego wadą. Wielkościowo jest to Midi-Tower, czyli najpopularniejsze rozwiązanie w naszych domach. Goła obudowa waży 8,5 kg co powinno nam dać do myślenia – nie mamy tu do czynienia z konstrukcją dla amatorów.
Niestety, przód wita nas plastikiem. Wzorowanym na szczotkowanym aluminium, bardzo gustownym, ale mimo wszystko plastikiem. Po jego zdjęciu widzimy długi na całą wysokość filtr przeciwkurzowy, który jest przyczepiany magnesem do metalowej ramy. Wygodne i praktyczne rozwiązanie, które pozwoli wyciągnąć i wyczyścić filtr w minutę. Tego typu udogodnień jest więcej, ale o tym za chwilę. Kolejny filtr znajdziemy w tylnej części dolnej ścianki.
Górna warstwa to przede wszystkim zestaw złącz i przycisków. Centralne miejsce z przodu okupuje duży przycisk do włączania komputera, zaraz obok niego znajdziemy dwa porty USB 3.0 z jednej strony, a z drugiej złącze słuchawkowe, mikrofonowe oraz klawisz reset. Jak słusznie zauważył mój znajomy, dla Fractal Design jest to nietypowe, bowiem jego obudowa tej firmy i parę poprzednich też, przycisku reset nie posiadały.
Z tyłu w oczy rzucają się białe, metalowe śledzie-zaślepki na komponenty wpinane do portów PCI na płycie głównej. Obok znajdziemy 14-centymetrowy wentylatory wysysający powietrze z obudowy. Dwie dziury uzupełnią złącza płyty głównej oraz zasilacz. Jest to jedyna strona, która nie posiada filtra przeciwkurzowego, jednak po wypełnieniu zasilaczem i płytą główną, wespół z wypychającym powietrze wentylatorem, ryzyko zakurzenia jest stosunkowo niskie.
W tym miejscu muszę jeszcze pochwalić rozwiązanie z śrubami, które należy odkręcić, by zajrzeć do środka – zostają one na swoim miejscu, więc nie ma możliwości ich zgubienia. Jak dla mnie świetny pomysł, bo nie zliczę ile takich śrub zgubiłem podczas montażu innych zestawów.
A co w środku?
Pustka. Nic innego nie ciśnie się na usta, kiedy w miejscu, gdzie standardowo są koszyki na dyski twarde, nie ma nic. Pomyślałem – zapomnieli. Albo chcieli orżnąć. Odwracam wzrok na drugą stronę i są. Specjalnie przygotowane szyny, do poziomego i pionowego montażu. Jak to wygląda? Najprościej zobaczyć na filmie, który przygotowałem.
Przyznam szczerze, że wcześniej nie spotkałem się z takim rozwiązaniem, jednak okazało się ono bardzo praktyczne. Ma to sporo sensu, bo jak się później wczytałem, Define S jest modelem przystosowanym do montażu chłodzenia wodnego, więc miejsce gdzie standardowo znajdują się dyski twarde, przeznaczono na pompy i pojemniki na ciecz. Nie przeszkadza to jednak w standardowym chłodzeniu budy, a nawet sporo pomaga, bo można dużo lepiej zarządzać kablami i zostaje sporo miejsca na przepływ powietrza. Dodatkowo na wysokości mniej więcej połowy przedniej ścianki zamontowany kolejny fabryczny wentylator 14 cm, który z kolei zasysa powietrze do wnętrza obudowy. Tak przygotowana obudowa nie ma praktycznie możliwości przegrzewać sprzętu.
Nie wierzycie? Włożyłem do środka płytę główną Asus Z170, chłodzenie Thermaltake Macho Rev. B i Intela i7-6700k. Tak swobodny przepływ powietrza spowodował, że płyta główna skręciła 14-centymetrowy wentylator procesora poniżej 250 obrotów na minutę, temperatura procesora nie przekraczała 30 stopni, a BIOS usilnie twierdził, że tak niskie obroty są wynikiem odłączonego lub uszkodzonego wentylatora i system nie chciał wstać! Musiałem manualnie przestawić zakres „bezpiecznych, minimalnych obrotów”, by uspokoić BIOS, że wszystko jest w porządku. Sztos!
Platforma testowa:
Model | Zdjęcie | Dostawca |
Fractal Design Define S | ||
Intel i7-6700k | ||
Corsair LPX Vengeance DDR4 2800Mhz | ||
Crucial MX 200 250 GB | ||
MSI GeForce GTX 660 | ||
Corsair CX600 | ||
Thermaltake Macho rev. B |
HDD na lewo, SSD na prawo
Sam montaż dysków jest banalnie prosty. Odkręcamy szynę, wkręcamy w nią dysk i mocujemy z powrotem. Dyski HDD ułożone są poziomo, SSD pionowo. Kable przechodzą przez ściankę, a następnie bezpośrednio do płyty głównej, dzięki czemu od frontu nie ma mowy o bałaganie. Z tyłu również można to spokojnie ogarnąć, dzięki dołączanym rzepom, które są ogromnym udogodnieniem w organizacji okablowania. Chyba, że ktoś ma 4 dyski, tak jak ja – wtedy ciężko uniknąć małego rozgardiaszu, choć i tak wygląda to stosunkowo przejrzyście.
Ważna uwaga, jeśli macie kable SATA, które są kątowe [90 stopni zakrzywienia], możecie mieć problem z ich wpięciem do dysków lub płyty głównej. Ja musiałem wymienić wszystkie na proste, inaczej na 99% któryś z nich prędzej czy później wypiąłby się ze złącza, a ja pewnie szukałbym przyczyny gdzie indziej. Niby pierdoła, ale jednak może napsuć trochę krwi, szczególnie w niedzielę. Na wsi. Z dala od najbliższego sklepu z kablami SATA.
Brak koszyka na dyski twarde wewnątrz obudowy pozwala zamontować baaardzo długie karty graficzne. Ponad czterdzieści centymetrów powinno wystarczyć nawet na upchnięcie długich potworów. To samo tyczy się chłodzenia procesora – tutaj ogranicza nas jedynie 18 cm wysokości radiatora z wentylatorem.
Zasilacz montujemy u dołu, co jest już chyba standardowym rozwiązaniem. Gdybyśmy poczuli potrzebę dorzucenia dodatkowych wentylatorów, możemy to uczynić na boku lewej ścianki lub u góry [maksymalnie 3], wyciągając odpowiednie zaślepki. Kolejną sztukę możemy dołożyć u dołu lub dopakować samotnego, fabrycznego wentyla kolejnymi dwoma. Nie widzę takiej potrzeby w swoim zestawie, bowiem już z podstawową baterią dmuchaw jedyne co słyszymy to…
The sound of silence
Znasz to uczucie, kiedy odpalasz komputer i niczego nie słyszysz? Pierwsza myśl – musiałem coś źle podłączyć. Dopiero po chwili, kiedy szanowne cztery litery zsuną się z fotela, a ucho zbliży do blachy, słychać delikatny szum. Oczywiście spora w tym zasługa cichych podzespołów, jednak wystarczy otworzyć bok lub ściągnąć front, by zauważyć różnicę. Skąd ta różnica?
Tutaj przechodzimy do [nie będę przebierał w słowach] najbardziej zajebistej cechy Define S. Praktycznie każda ścianka oprócz dołu i tyłu, jest wygłuszana dodatkowymi matami tłumiącymi dźwięk. Góra, boki i front, czyli praktycznie każda strona, która może być bezpośrednio zwrócona do gracza, oprócz grubej blachy dodatkowo tłumi wszelkie odgłosy z wewnątrz. Powtórzę to jeszcze raz, gdyby umknęło – WYGŁUSZA. WYCISZA. TŁUMI.
Nagrywam podcasty, sporo pracuję przy komputerze i nie chciałbym siedzieć obok startującego odrzutowca. Jest to szczególnie ważne w momencie, kiedy jest to też kwestią post-produkcji wcześniej nagranych ścieżek audio, gdzie muszę usuwać ewentualne szumy z moich ścieżek.
W porównaniu z moją starszą, rozklekotaną obudową, która też wcale mało nie kosztowała, subiektywnie stwierdzam spadek głośności o połowę. Żeby nie być zbyt wybrednym powiem, że poprzedni poziom hałasu mi nie przeszkadzał, ale rozpieszczony obecną ciszą, pewnie zacząłbym narzeka. Teraz, kiedy usiądę przy komputerze, mam wrażenie, że moja lodówka szumi już bardziej, choć stoi w kuchni sporo dalej niż Define S.
Nie ma budy bez drzazg
Minusy? Owszem, są. Największym problemem może okazać się brak slotu na napęd 5,25 cala [wszelkie kontrolery obrotów, napędy DVD/Bluray, dodatkowe akcesoria montowane w miejsce napędu DVD]. Przyznam szczerze, że ostatni raz korzystałem z takiego napędu jakieś dwa lata temu, kiedy kupiłem Titanfall lub SimCity. W obu przypadkach płyta okazała się uszkodzona, a ja dociągałem pliki przez Origin. Dziś wszystko można ściągnąć lub przenieść na wygodnych pendrive’ach. Jestem zwolennikiem cyfrowej dystrybucji i mam szybkie łącze internetowe, więc nawet 50 GB danych nie jest mi straszne. A gdybym nagle poczuł potrzebę zobaczenia wesela kuzynki, zawsze mogę podpiąć zewnętrzny napęd DVD na USB.
Drugim poważnym problemem może okazać się sama powłoka Define S – frontowa, plastikowa, stylizowana na szczotkowane aluminium przesłona szybko łapie odciski palców. Nie pozostaje również odporna na osiadający kurz i jeśli zależy nam na czystości, trzeba będzie ją przetrzeć co 2-3 dni.
Werdykt
Uwierzcie mi, że szukałem większej ilości wad, ale ich nie znalazłem. Jest to o tyle dziwne, bo ponoć jestem marudą i szukanie wad przychodzi mi sporo łatwiej. W cenie 350 zł nie widzę alternatywy dla wyciszonej, przewiewnej i eleganckiej konstrukcji od Fractal Design. Strach pomyśleć, jak będą wyglądały przyszłe projekty tej firmy. Boję się o moją obiektywność przy kolejnych tego typu testach, bo teraz każda inna obudowa w podobnej cenie, będzie porównywana do Define S. Mam nadzieję, że to nie ostatnie słowo tego producenta, a reszta rynku nie śpi i jest w stanie godnie konkurować, inaczej byłoby okropnie nudno, a jak pokazuje przypadek Nvidia i AMD – monopol jest bardzo nudny.
- 2 Komentarze
- Sprzęty
- 25.03.2016