Nie wiem co strzeliło do łba osobom odpowiedzialnym za promocję gry Middle-earth: Shadow of Mordor [po naszemu Śródziemie: Cień Mordoru], ale najwidoczniej ktoś mocno nie wierzył w sukces tej produkcji. Tak mocno, że chciał uciec się do zwykłego przekupstwa, bo inaczej tego nie można nazwać. O co dokładnie chodzi?
Otóż przed premierą gry, to przedstawicieli mediów oraz działających w serwisach YouTube oraz Twitch, najpopularniejszych użytkowników, rozesłano wiadomości z propozycją użyczenia kodu na grę, pod paroma warunkami. Im bardziej się z nimi zapoznawano, tym bardziej przecierano oczy ze zdumienia.
Osobiście nie mam nic do akcji promocyjnych z użyciem jutuberów lub streamerów, jeśli działa to na jasnych zasadach, a nagrywający mówią otwarcie, że materiały dostarczył dystrybutor lub producent. Co innego w przypadku, kiedy wydawcy zależy na tym, by w zamian za grę, która kosztuje około 120 zł na PC, pozyskiwać uwagę kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy potencjalnych widzów. Niektórzy powiedzą norma, inni przyrównają do prostytucji, a dla mnie to próba taniego skupienia uwagi na nowym produkcie w popularnym uniwersum.
As an FYI, Shadow of Mordor on PC was given out early to a bunch of Youtube channels for brand deals. Expect lots of content on launch
— John Bain (@Totalbiscuit) September 28, 2014
Za ujawnieniem informacji o rzekomych szemranych interesach opowiedział TotalBiscuit, który poczuł się zniesmaczony wymogami jakie trzeba było spełnić, by dostać kopię gry do ogrania przed oficjalną premierą. Brytyjczyk poczuł się urażony i sprawę nagłośnił, a zawtórował mu Jim Sterling, który dotarł do zapisu umowy. Oto wytyczne, które według agencji PR-owej Plaid Social Labs należy spełnić po otrzymaniu kodu na grę:
- Reklamować Shadow of Mordor wśród swoich widzów
- Przekonywać, że warto grę kupić
- Próbować zaciekawić tytułem niedzielnych jak i hardkorowych graczy
- Przeprowadzić przynajmniej jeden stream na żywo
- Wgrać na YouTube przynajmniej jeden materiał wideo na temat gry
- Opublikować przynajmniej 1 tweet i jeden post na facebooku, w którym chwalą grę
- Autorzy w materiałach wideo mają nawoływać [przynajmniej raz w filmie na YouTube i aż 5 razy podczas streamów] do sprawdzenia gry, linkować stronę gry w opisie.
- Filmy mają być słusznej długości, by pokazać rozgrywkę i wywołać ekscytację u oglądających. Dodatkowo mają budować pozytywny obraz gry. Należy również poruszyć temat fabuły przedstawionej w grze.
- Niemile widziane jest pokazywanie błędów, które mogą wystąpić podczas ogrywania tytułu.
- NIE WOLNO wspominać o „Władcy Pierścieni” lub o trylogii filmów „Hobbit”. Tyczy się to bohaterów, scen, filmów i książek.
Najlepsze zostawiłem na koniec – firma [w domyśle Warner Bros.], musi autoryzować taki materiał wideo, co najmniej 48 godzin przed jego planowanym wypuszczeniem na kanale YouTube. Jeśli materiał nie spodoba się firmie, należy go przemontować lub pominąć niewygodne kwestie. A to wszystko za kod na grę, która w dniu premiery kosztowała 120 zł i dam sobie rękę uciąć, że większość sławnych jutuberów i tak by ją kupiła, by pokazać ją widzom i przy okazji, sporo na niej zarobić.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Shadow of Mordor jest świetną grą i podczas jej ogrywania mogę powiedzieć, że jedzie ona na marce Władcy Pierścieni [oops, miałem nie wspominać]. Tytuł broni się sam – jest grywalny, grafika cieszy oko, a zadania stawiają wyzwania. System Nemesis sprawuje się świetnie na pecetach i konsolach nowej generacji [na starszych konsolach jest mocno ograniczony].
Sprawdza się to, o czym dyskutowałem niedawno – w świetle oszczerstw jakie rzuca się na redakcje i stawiając jutuberów jako przykład szczerości i niezależności. Dość powiedzieć, że firma chyba celowo utrudniała wysyłanie kodów na grę redakcjom, które chciały ją po prostu zrecenzować. Nie podoba mi się taka praktyka i będę to podkreślał na każdym kroku. Dziwię się po raz kolejny, bo akurat ten tytuł nie ma się czego wstydzić i zawstydza jakością wykonania nawet wielomilionowe produkcje, które są kolejnymi częściami sławnych marek.
Wielkie brawa dla Monolith Productions za to, co zrobili z Cieniem Mordoru, karny kutas dla Plaid Social Labs i wielki znak zapytania nad Warner Bros., które chyba nie do końca było świadome kierunku w jakim podążała promocja ich gry.
Głupota… od zawsze mówiłem, że najlepszą reklamą jest zadowolony gracz i nic innego poza świetną grą nie trzeba robić.
I jak tu wyrobić sobie opinie o jakiejś grze i wypisać za i przeciw skoro takie krzywe akcje robią.
Też tego nie ogarniam. Mówiąc szczerze agencja PR, która nie wie co reklamuje (w sensie jak to jest faktycznie dobre) powinna zostać wyrzucona w kosmos i nikt, nigdy nie powinien korzystać z jej usług! Co do SoM, ciągle czekam na swoją paczkę z grą, ale już niedługo :)