Dobrze czytacie. SteelSeries Rival 700 to myszka, którą wyposażono w wibracje i ekranik OLED. Po co? Czy to się sprawdza? Czy warto dopłacać? Zapraszam do przeczytania poniższej recenzji.
Myszki to ciężko podatny na innowacje grunt – gracze raczej nie dopuszczają do siebie myśli mocnych rewolucji w tej dziedzinie. Firma SteelSeries mimo wszystko spróbowała czegoś nowego i wyposażyła swoją najnowszą mysz Rival 700 w silniczek z wibracjami oraz ekran OLED na boku urządzenia.
Po co w Rival 700 te bajery?
Wibracje i OLED to wbrew pozorom nie taka głupia rzecz. Drżenie myszy ma służyć wyłącznie celom informacyjnym lub zwiększającym immersję. W przypadku oprogramowania SteelSeries Engine 3 myszka z automatu obsługuje trzy gry: Counter-Strike: Global Offensive, Dota 2 oraz Minecrafta. Jako że z tych trzech gier, gram wyłącznie w CS:GO, niech ten tytuł posłuży za przykład.
Jak działają wibracje?
Kiedy mamy mało punktów życia, mysz drży w rytmie bicia serca. A to tylko jeden przykład – możemy np. ustawić feedback przy okazji strzelenia heada. Przy okazji na ekraniku po lewej stronie myszy możemy zliczać ile razy zabiliśmy kogoś strzałem w głowę. Nie tylko podczas jednego meczu, ale np. podczas całej sesji danego dnia. Jeśli polubimy te delikatne wibracje, możemy ustawić ich jeszcze więcej. Np. kiedy rozpoczyna się runda – zdarza mi się wychodzić do Windowsa, by sprawdzić powiadomienia z facebooka pomiędzy kolejnymi odrodzeniami. Drganie przypomina mi, że rozpoczyna się następna runda i trzeba wracać. Niby pierdoła, ale to całkiem fajna możliwość.
Wibracja jest opcjonalna
Jeśli chcesz, możesz całkowicie wyłączyć wibracje w myszce i grać, jak na każdej innej. Już widzę, jak niektórzy obawiają się, że to drganie wpłynie na celność i będzie przeszkadzało. Otóż nie do końca. Silniczek umieszczono centralnie i zadbano o to, by drgał do góry, a nie na boki. Dzięki temu odczuwamy jego działanie na dłoni położonej na myszce, ale jednocześnie nie czujemy, że niewidzialna siła wyrywa nam gryzonia z uchwytu.
Czas start
Największym bajerem jest możliwość ustawienia odliczania i zbindowanie go pod któryś klawisz na klawiaturze lub na myszce. Ja klikałem w to makro, kiedy terroryści podłożyli bombę, by wiedzieć, czy zdążę ją rozbroić bez defuse’a. Jeśli poczułem lekką, króciutką wibrację, wiedziałem, że już nie zdążę jej rozbroić i zamiast próbować, wolałem zachować broń. Naturalnie lepiej byłoby, gdyby działo się to z automatu, ale dla mnie to nie problem wcisnąć jeden klawisz, kiedy usłyszę „The bomb has been planted”.
A co z wyświetlaczem?
OLED monochromatyczny i może spełniać kilka funkcji. Możemy na nim wyświetlić dowolny obrazek, a nawet ruchome animacje. Co powiesz na animowanego gifa, który pojawi się po Twojej śmierci? Rival 700 na to pozwala. Zabawy zabawami – ja OLED-a używałem do pokazywania swojego aktualnego k/d ratio. Może jestem próżny, ale lubię wiedzieć jak mi idzie, bez klikania w tabulator po śmierci. Oprócz tego można tam wstawić co tylko chcemy – dowolny obrazek lub gif, o ile są czarno-białe. Widziałem, że w wielu recenzjach redaktorzy wrzucali tam logo swoich portali, ale jak mówiłem, to bardziej bajer niż gamechanger, za który warto zapłacić 400 zł.
Czy to się sprawdza?
Myślę, że SteelSeries zrobiło tę myszkę głównie dla profesjonalnych graczy. Widziałem wywiady z dwoma prosami w DOTA2, którzy chwalili wibracje za informowanie, kiedy kończy im się cooldown. Zwykły śmiertelnik zachowa się w jeden z dwóch sposobów. Pierwszy — spędzi godzinę i dopasuje sobie idealnie każdą, najdrobniejszą akcję i zgra ją z wibracjami, które dla niego będą jasne i czytelne. Drugi — całkowicie je wyłączy i będzie grał tak jak przedtem.
Czy warto dopłacać?
Każdy musi zdecydować za siebie. Ja korzystam z wibracji, ale rozumiem, że nie wszystkim przypadnie ona do gustu. Wyświetlacz to tylko bajer i czasami sam o nim zapominam. Większość informacji mamy na ekranie monitora, więc warto go wykorzystać do czegoś mniej oczywistego, jak wspomniane wyżej K/D ratio w CS:GO. Gdybym grał tylko w CS:GO, Minecrafta albo DOTA2, które mają pełne wsparcie Rivala 700, pewnie zainteresowałbym się tą myszką z powodu tej właśnie integracji.
A jako zwykły użytkownik?
Jako osoba, która z e-sportem ma tyle wspólnego, że o nim głównie czyta i ogląda streamy, używam Rivala 700 jak zwykłej myszki. I cholera, ona jest bardzo wygodna. Jest krótsza od Rivala 300, nieco wyższa, więc idealnie sprzyja mojemu sposobowi trzymania. Guma z boku również została wzmocniona, więc każdy, kto obawiam się jej starcia, może odetchnąć z ulgą. W zestawie dostajemy też dwa kable – dłuższy, gumowy i krótszy z materiałowym oplotem. Jeśli podłączamy mysz do np. klawiatury, wystarczy nam ten krótszy.
Rival 700 jest modułowy
Rival 700 oferuje opcję wymiany sensora. Jeśli chcesz, możesz wymienić standardowo montowany, optyczny sensor Pixart PMW 3360 na laserowy, choć ten w zestawie jest tak dobry, że nie czułem potrzeby jego zmiany. Pamiętam, że są modele myszek, gdzie nawet po podniesieniu, sensor łapie powierzchnię podkładki i kursor mimo wszystko mocno się rusza. W Rival 700 nawet milimetr od podkładki kursor ani drgnie. Oprócz tego można też zmienić dłuższy fragment obudowy, do wyboru jest matowy, wchłaniający pot i błyszczący. Podsumowując mamy do wyboru dwa rodzaje kabla, dwa sensory i dwie powłoki obudowy, gdzie spoczywa nasza dłoń. Po więcej specyfikacji, zapraszam na stronę SteelSeries.
Podsumowanie
Napiszę prosto z mostu – nie rozstanę się z tą myszką. Idealnie wpasowała się w moje gusta i czuję się, jakby była wyprofilowana pod moją dłoń, która do najmniejszych nie należy. Pomijam wibracje i OLED, Rival 700 jest po prostu bardzo wygodny w trzymaniu i obsłudze. Sensor działa perfekcyjnie, rolka nie skrzypi i jest cicha, a dodatkowe przyciski są umieszczone w taki sposób, że nie ma możliwości ich przypadkowego wciśnięcia. Podświetlenie można dowolnie konfigurować i zgrać z tym, co dzieje się w np. CS:GO, w które sporo gram.
Nie mam jej niczego do zarzucenia i naprawdę musiałbym szukać na siłę jej wad. Nawet wysoka waga mi odpowiada – lżejsze myszki wydawały mi się mniej solidne, a Rival 700 nie sprawia wrażenia plastikowej myszki z odpustu. Rozumiem, że 400 zł za myszkę to sporo, ale to bardzo dobrze wykonany sprzęt dla zawodowców, dla których każdy ruch musi być ultra precyzyjny i którzy wykorzystają np. delikatną wibrację.
Jeśli Cię stać, to nie ma się co zastanawiać. Dla mnie jest to obecnie najlepsza myszka na rynku.
- brak komentarzy
- Sprzęty
- 14.10.2018