EVOLVE – W kupie siła

Od pierwszego pokazu prasowego, zorganizowanego wspólnie przez 2K i Cenegę, Evolve urzekło mnie zamysłem asymetrycznego multiplayera, w którym czwórka łowców poluje na bestię. Z biegiem czasu bestia ewoluuje i w interesie łowców jest jak najszybsze jej powstrzymanie, bowiem im lepiej rozwinięty stwór, tym trudniej go ubić, a i zadawane przez niego obrażenia wyższe.

Konstrukcja rozgrywki jest prosta jak budowa cepa – bestia na pierwszym poziomie ucieka, starając się znaleźć pożywienie potrzebne do ewolucji, a w tym czasie grupa chojraków śledzi ją i stara się ubić. Na drugim poziomie ewolucji, szanse na zwycięstwo w bezpośrednim starciu są bardzo wyrównane, a na trzecim najemnicy muszą wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, by wspólnymi siłami położyć kolosa.

Brzmi prosto? W praktyce ciężko skoordynować cały zespół, szczególnie jeśli gramy z losowymi kompanami wyszukanymi nam przez matchmaking , a kiedy biegamy bestią, początkowy chaos i brak rozeznania w dostępnych mapach może odwrócić się przeciwko nam.

Tak naprawdę Evolve to dwie gry w jednej – bestia i najemnicy to zupełnie inne pary kaloszy. Rozgrywka bestią przypomina gry z widokiem TPP, gdzie wg mnie pad wygrywa wygodą nad myszką i klawiaturą.  Jako najemnicy otrzymujemy klasycznego FPS-a, gdzie zaimplementowano klasy postaci, by nieco zdywersyfikować style gry poszczególnymi bohaterami. Kampania? Po co Wam kampania? Tutaj nie ma czasu na godzinne tutoriale i walkę z AI – tu trzeba napieprzać i to z żywym przeciwnikiem, przy którym nawet najlepsze AI wymięka.

YouTube player

Do naszej dyspozycji oddano 12 bohaterów podzielonych na cztery klasy postaci: trapera, supporta, assaulta i medyka. Po stronie bestii, w podstawowej wersji mamy do wyboru mocarnego Goliatha, latającego Krakena i przebiegłego Wraitha. Na początku otrzymujemy dostęp do jednego przedstawiciela każdej klasy, stopniowo odblokowując resztę.

Wymaga to zaangażowania sporej dawki czasu, jednak czas ten nie będzie zmarnowany – im więcej gramy, tym więcej z mechaniki gry rozumiemy i tym prościej zlokalizować bestię patrząc na połamane drzewa, martwe zwierzaki i płoszone przez nią ptaki. Urok Evolve docenia się dopiero po spędzeniu z grą co najmniej paru godzin, by poznać te wszystkie smaczki, mogące zmienić nasze postrzeganie gry z „przeciętnej, o powtarzalnej rozgrywce”, na „dynamiczną, wymagającą myślenia i zgranego zespołu”.

Samo uczucie jakie daje latanie Krakenem i zarzucanie najemników umiejętnościami jednocześnie patrząc jak motają się z przerażenia i stresu jest warte tego, by choć pożyczyć tytuł i poczuć na własnej skórze jak to jest być łowcą i bestią. A są to zupełnie różne odczucia, które przypadną do gustu szczególnie tym, którzy lubią znęcać się nad wirtualnymi przeciwnikami.

Granie bestią daje złudne poczucie mocy i czasami w ferworze walki można się zatracić w bitewnym szale, nie patrząc na pasek naszego zdrowia, a później dziwić się, że padliśmy po 3 minutach. Z kolei jako najemnicy, musimy być świadomi swojej roli w zespole – bez odpowiedniego zgrania i poznania każdego z bohaterów, ich umiejętności i odpowiednich procedur w użyciu tychże, ciężko będzie cokolwiek ugrać. Świadom tych wymagań, prawie zawsze zaznaczałem, że chcę zagrać bestią w pierwszej kolejności, a inne role spychałem na dalszy plan.

Dlaczego? Otóż kiedy gram bestią, wygrana lub przegrana zależy wyłącznie ode mnie samego, podczas gdy jako najemnik muszę polegać na reszcie zespołu i mieć nadzieję, że np. medyk ogarnie chaos na polu bitwy, zamiast strzelać w Goliatha, nie robiąc mu zupełnie nic.

evolve-hunters

Jeśli chodzi o tryby gry, to najciekawszym dla mnie jest Ewakuacja, na którą składa się pięć potyczek, jedna za drugą. Po każdej rozegranej rundzie, wygrana strona otrzymuje bonusy, które pomogą jej w kolejnej. Dla przykładu, jeśli wygrają najemnicy, na mapie pojawią się wieżyczki, które będą strzelać do bestii, jeśli tak podejdzie zbyt blisko, a jeśli wygra bestia, może to wywołać anomalie pogodowe, które zwiększą ilość mięsożernych roślin na mapie. Najemnicy będą musieli ostrożniej stąpać po dżungli, by nie paść ich ofiarą.

Wiele jadu wylało się na Evolve zanim sama gra została jeszcze zapowiedziana, a wszystko to za sprawą wycieku informacji o DLC, które wyprzedziły 2K, które nie zdążyło jeszcze zapowiedzieć samej podstawki. Już wtedy podniosła się fala hejtu, że będzie to kolejna pocięta gra, która będzie wymagała inwestycji dodatkowych pieniędzy, by czerpać pełnię radości z rozgrywki. Moje stanowisko odnośnie DLC jest znane od dawna – jeśli koś chce, niech płaci. Jeśli mnie nie stać, nie kupuję i nie płaczę, że inni płacą i mają więcej.

2K pomyślało przynajmniej o tym, by nie segregować graczy ze względu na tych, którzy wykupili dodatkowe beste i bohaterów – nadal można grać z ludźmi, którzy zapłacili za te dodatki. I tak możemy walczyć ramię w ramię z innymi klasami najemników, bez względu czy są to postacie płatne czy też nie, nie tracąc przy tym możliwości podłączenia do każdego gracza, który aktualnie szuka rozgrywki. Proste, logiczne, wygodne.

Twórcy zapowiedzieli już, że wszystkie nowe mapy i tryby rozgrywki będą darmowe, ale by ostudzić radość muszę napomknąć, że DLC z bestiami i bohaterami będą kosztować od 15 dolarów w górę, a to wcale nie tak mało. Na szczęście nie są to pakiety, które TRZEBA kupić, więc każdy zagłosuje swoim portfelem, czy takie praktyki mu odpowiadają.

9b8322c6-cef0-4fe7-b4f5-0183e2555078

Pomimo niezbyt pochlebnych opinii wśród niektórych polskich portali growych, ja bawię się świetnie i wierzę, że Turtle Rock Studios nie spocznie na laurach i zadba o odpowiedni, darmowy content dla swojego najnowszego dziecka. Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcenie Was do wysyłania mi zaproszeń na Steam, dzięki czemu wspólnie zapolujemy na bestię, a jeśli wolicie od drugiej strony – możecie skopać mi tyłek, kiedy będę hasał Krakenem nad Waszymi głowami.

  • 5 Komentarze
  • Gry
  • 25.02.2015
Kategorie
Categories
Newsletter
Login
Loading...
Sign Up

New membership are not allowed.

Loading...