Niezłomny – Wytrwaj, a zwyciężysz

Tym prostym tytułem możemy podsumować cały film. Jest to historia życia biegacza olimpijskiego, Louisa Zamperini, który podczas drugiej wojny światowej trafia do japońskiej niewoli.

Louis pochodzi z rodziny włoskich imigrantów, którzy wyruszyli do USA w poszukiwaniu chleba, dobrobytu i z nadzieją na lepsze życie. Od najmłodszych lat był szykanowany przez rówieśników, do czasu, gdy jego starszy brat odkrywa niezwykły talent drzemiący w buńczucznym młodzieńcu. Nasz bohater zaczyna biegać, zdecydowanie szybciej i z większą determinacją niż reszta zespołu, co doprowadza go do Olimpiady w Berlinie. Niestety radość nie trwa wiecznie, bowiem Louis zostaje wcielony do armii i tutaj rozpoczyna się drugi, decydujący akt przedstawionej historii.

YouTube player

Z oczywistych względów nie chcę zdradzać całej fabuły, ale Angelina Jolie, która jest reżyserem owego filmu, wzięła sobie do serca jedną maksymę, którą rzuca w nas średnio co 20 minut filmu. Według niej, miało to chyba na celu podkreślanie istoty wytrwałości, honoru i walki za wszelką cenę, a według mnie niepotrzebnie sprowadzało widza do miana niekumatego wyżeracza popcornu, który najwidoczniej jest za głupi, by zrozumieć za czwartym razem.

Zarówno podczas scen w latach młodości, późniejszych perypetii wojennych i wieńczącego film aktu w japońskim obozie, reżyserka wpajała nam, że jedynie siła ducha, wytrwałość, nie poddawanie się i walka z własnymi słabościami są jedynym sposobem na sukces.

Nie zrozumcie mnie źle, przedstawiona historia oparta jest na faktach i są one równie przerażające co niesamowite, ale postawa Louisa jest czasami irracjonalna i widz nie do końca potrafi mu współczuć. Na próżno szukać tu patosu produkcji wojennych, napięcia thrillerów i łez płynących po policzkach kiedy ogląda się dramat. Niezłomny to hybryda paru gatunków, przez co traci na własnej osobowości.

Wbrew pozorom historia nie jest skomplikowana i gros scen odbywa się w tych samych lokacjach, ale nieco chaotyczna gra aktorska głównego bohatera nie pozwala do końca wczuć się w klimat filmu.

Niezłomny nie jest filmem złym, jest za to produkcją z niezbyt jasno nakreślonym celem, przez co sam traci na atrakcyjności. Sam złapałem się na tym, że już po wyjściu z kina nie mogłem wskazać jednej sceny, która by mną wstrząsnęła, zachwyciła mnie lub zmusiła do większej refleksji. Jeśli uwielbiacie dramaty wojenne, filmy o jeńcach lub szukacie niezobowiązującej historii, której scenariusz pisało życie – to ten film może okazać się wartym uwagi.

Z pełnym żalem muszę jednak przestrzec, że jeśli zobaczycie ten film w domu, to wiele nie stracicie, a wersje na DVD i Blu-ray powinny pojawić się na przełomie marca i kwietnia. Co ciekawe, film nieźle zarabia w kinach na całym świecie i w dniu kiedy piszę ten wpis, ma na swoim koncie prawie 100 milionów dolarów zarobku.

Studio się cieszy, bo film się zwrócił i zarobił, Angelina się cieszy, bo to kolejny sukces reżyserski, a ja się cieszę, bo to kolejny film o drugiej wojnie światowej. Szkoda tylko, że taki bezpłciowy.

CINEMACITY

Za możliwość zobaczenia filmu dziękuję rybnickiemu Cinema City, które zaprosiło mnie na seans.

Kategorie
Categories
Newsletter
Login
Loading...
Sign Up

New membership are not allowed.

Loading...